Opinie i ekspertyzy

Opinia o projekcie badania sędziów - 16 maja 2016 r.

Warszawa, dnia 16 maja 2016 r.            

PTP 69/ZG/16

Szanowny Pan
Łukasz Piebiak
Podsekretarz Stanu
w Ministerstwie Sprawiedliwości

Szanowny Panie Ministrze,

       Polskie Towarzystwo Psychologiczne przesyła swoje uwagi do projektu Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 18 maja 2016 roku w sprawie badań lekarskich i psychologicznych kandydatów do objęcia urzędu sędziego. Zaproponowane w projekcie zmiany w sposób precyzyjny poprzez korektę językową określają kto może wykonywać badania psychologiczne i lekarskie kandydatów do stanowiska sędziego. Jednocześnie uważamy, że nowelizacja tego rozporządzenia jest okazją do przeprowadzenia istotnych zmian w jego treści. Swoje uwagi wielokrotnie zgłaszaliśmy, ostatnio w listopadzie 2015 roku.

Uwagi ogólne

       W zakresie badań psychologicznych podstawową wątpliwość budzi wskazanie że psychologiem uprawnionym do wykonywania badań sędziów jest psycholog przeszkolony i przygotowany do badań osób starających się o pozwolenie na broń. Jest to całkowite nieporozumienie. Celem badań psychologicznych osoby starającej się o zezwolenie na posiadanie broni jest wyłącznie zapewnienie bezpieczeństwa jej i innych ludziom. Jest oczywiste, że psychologowie uprawnieni i przygotowani do takich badań nie uzyskują automatycznie kompetencji do badania sędziów. Określenie zakresu przygotowania profesjonalnego psychologów do prowadzenia badań diagnostycznych sędziów wymagałoby odrębnych prac merytorycznych.
Odrębnym problemem jest konieczność określenia statusu zaświadczenia psychologicznego. Czy ma ono walor rozstrzygający i musi wskazywać na brak przeciwskazań, by kandydat podjął pracę sędziego? Jeśli tak, to dlaczego nie przewidziano procedury odwoławczej? Czy oznacza to, że zaświadczenie, mające jednak formę orzeczniczą, nie ma żadnej mocy prawnej, ponieważ badany, który uzyska negatywny wynik nie ma możliwości odwołania się i przeprowadzenia ponownego badania?

       Tekst rozporządzenia z 19 września 2014 roku (Dz.U. 2014,1293) zawiera także szereg błędnych merytorycznie rozwiązań w zakresie badań psychologicznych, wielokrotnie sygnalizowaliśmy, iż część przepisów jest nieprecyzyjnie lub błędnie sformułowana.

  1. W § 3 ust.2 sformułowano zakres badania psychologicznego, który zawiera nieprecyzyjne i błędne sformułowania. Psycholog nie określa cech osobowości badanego, a jedynie charakteryzuje osobowość wykorzystując przeprowadzone badania diagnostyczne. Funkcjonowanie poznawcze a także społeczne nie jest częścią osobowości. Każdy człowiek, o ile nie jest niepełnosprawny intelektualnie, ma zdolność podejmowania decyzji oraz zdolność oceniania sytuacji. Psychologowie nie wypracowali adekwatnych narzędzi diagnostycznych w omawianym zakresie, ani takich metod, by można było postawić pełną i odpowiedzialną diagnozę jak podejmowana może być decyzja na sali sądowej. Proponujemy następujące sformułowanie:
    3.1. Badania psychologiczne kandydata obejmują zróżnicowane procedury: wywiad bezpośredni i obserwację, oraz zastosowanie testów psychologicznych spełniających warunki standaryzacji, obiektywizmu, normalizacji, rzetelności i trafności.
    2. Na podstawie wyników badań, o których mowa w ust. 1, psycholog uprawniony diagnozuje osobowość, sprawność procesów poznawczych oraz kompetencje społeczne kandydata, i na tej podstawie orzeka o istnieniu lub braku ew. przeciwwskazań do pełnienia funkcji sędziego przez kandydata.
  2. § 5 ust. 1 zobowiązuje psycholog do wydania zaświadczenia „ o zdolności kandydata do pełnienia obowiązków sędziego w zakresie predyspozycji i umiejętności psychologicznych...” Dopiero dopracowanie merytoryczne zakresu badań psychologicznych pozwoli odpowiedzieć na pytanie, jakie predyspozycje psychologiczne powinien mieć kandydat na sędziego. Pojęcie zaś umiejętności psychologicznych jest całkowicie błędnie wprowadzone. Proponujemy, by w zaświadczeniu psycholog wskazywał na brak przeciwwskazań psychologicznych do objęcia urzędu sędziego.
  3. § 5 ust 2 odnosi się do zaświadczeń wydawanych badanemu przez psychologa. Określono, że kandydatowi wydaje się zaświadczenie wraz z wynikami badań. Badanie psychologiczne kończy się diagnozą wybranych obszarów, diagnoza ta jest wynikiem badania. Taki właśnie wynik badania powinien być przekazywany wraz z zaświadczeniem. Proponujemy taki zapis w tekście rozporządzenia, ponieważ żadnych materiałów źródłowych ( kwestionariusze, testy notatki z wywiadu i obserwacji) nie udostępnia się laikom. Materiały te są objęte tajemnicą zawodową zagwarantowaną w ustawie o zawodzie psychologa i samorządzie zawodowym psychologów ( Dz. U. z 2001 Nr 763 poz. 763 z póz. zm.) Znaczenie poszczególnych badań testowych może być interpretowane tylko w kontekście całości materiału diagnostycznego oraz teorii psychologicznej związanej z daną metodą. Jedynym wynikiem badania, który psycholog powinien przekazać badanemu jest całościowa opinia charakteryzujące jego funkcjonowanie w omawianych zakresach jest to uzasadnienie zaświadczenia o braku przeciwwskazań psychologicznych do podjęcia roli asesora sądowego. Proponujemy zapis:
    5.1. Psycholog uprawniony ……, wydaje zaświadczenie o braku przeciwwskazań do pełnienia obowiązków sędziego w zakresie funkcjonowania osobowościowego kandydata, oraz w zakresie jego sprawności poznawczej i kompetencji społecznych.
    2. Zaświadczenie psychologiczne wraz z opisem przeprowadzonych badań wydaje się kandydatowi.
  4. W rozporządzeniu nie przewidziano także żadnych opłat ani dla lekarzy ani dla psychologów. Psychologowie uprawnieni, a więc wpisani do rejestru komendanta wojewódzkiego Policji wykonują badania w gabinetach prywatnych i wszystkie akty prawne, zgodnie, z którymi je prowadza zawsze posiadają określone stawki wynagrodzenia. Czy brak w tym rozporządzeniu takiego przepisu jest celowy i można przyjąć, że wysokość opłaty za badanie jest taka sama jak przy badaniach osób starających się o zezwolenie na broń? Informacja taka jest konieczna tak dla kandydatów na sędziów jak i dla psychologów.

Szanowny Panie Ministrze,

       Przekazując te uwagi wyrażam głębokie zaniepokojenie faktem, że mimo protestów i uwag Polskiego Towarzystwa Psychologicznego od 13 lat obowiązywał dalece niedopracowany akt wykonawczy, dotychczas dotyczył badań kandydatów do objęcia urzędu sędziego. Obecnie obowiązujący akt zawiera w sobie te wszystkie błędne rozwiązania, na które zwracaliśmy uwagę poprzednio. Szkodliwe zapisy Rozporządzenia uniemożliwiają postawienie diagnozy psychologicznej w sposób odpowiedzialny i jednocześnie narażają kandydatów na sędziów w na niepotrzebny stres związany z badaniem, którego wartość diagnostyczna jest niewiadoma, a często wątpliwa ze względu na brak merytorycznych kryteriów.

       Ponawiam gotowość merytorycznej współpracy Towarzystwa przy określeniu celu badania psychologicznego kandydatów do urzędu sędziego (określenie zakresu badania) oraz wskazania koniecznych umiejętności i kompetencji diagnosty.

Z wyrazami szacunku

Dr Małgorzata Toeplitz-Winiewska

Przewodnicząca

Polskiego Towarzystwa Psychologicznego

Zasady opracowywania opinii eksperckich przez Polskie Towarzystwo Psychologiczne

Przyjęta w Towarzystwie procedura oceny opinii psychologicznych i profesjonalnego postępowania psychologów polega na:

  1. Wyszukaniu eksperta, który dokona takiej oceny, ustalenia z nim terminu wykonania oraz wysokości honorarium.
  2. Po uzyskaniu tych informacji pracownik PTP zwraca się do zleceniodawcy z prośbą o akceptację warunków finansowych i terminowych.

Ekspert wykonujący ocenę jest członkiem PTP i jest zobowiązany do zachowania tajemnicy zawodowej dotyczącej wszelkich informacji zawartych we wniosku.

Trzeba wyraźnie zaznaczyć, iż przyjęcie wniosku do oceny oraz zgoda wnioskodawcy na opłatę za nią nie oznacza automatycznie, iż wykonana ekspertyza będzie merytorycznie potwierdzać zastrzeżenia wnioskodawcy. Ekspert odnosi się do standardów zawodowych i etycznych obowiązujących w danym obszarze usług psychologicznych.

Opinia o projekcie badania sędziów

Warszawa, dnia 26 maja 2014 r.             

 

PTP 94/ZG/14

 

Szanowny Pan
Michał Królikowski
Podsekretarz Stanu
w Ministerstwie Sprawiedliwości

 

Szanowny Panie Ministrze,

 

       Polskie Towarzystwo Psychologiczne przesyła swoje uwagi do projektu Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 7 maja 2014 roku w sprawie badań lekarskich i psychologicznych kandydatów do objęcia urzędu sędziego.

       Z zadowoleniem przyjęliśmy próbę zmiany obowiązującego aktu prawnego, o którą zwracaliśmy się wielokrotnie od 2002 roku do kolejnych Ministrów Sprawiedliwości. Niestety, przedłożony projekt powiela szereg błędnych merytorycznie rozwiązań w zakresie badań psychologicznych.

      



Uwagi szczegółowe wskazują na te przepisy, które są merytorycznie wadliwe a formalnie niewykonalne.

 

  1. W § 3 ust. sformułowano zakres badania, który pozornie wydaje się ( laikowi) obejmować istotne, z punktu widzenia psychologicznego obszary zawodowego funkcjonowania sędziego. Brak jednak jakichkolwiek przesłanek merytorycznych i empirycznych potwierdzających tę potoczną obserwację. Każdy bowiem człowiek, o ile nie jest niepełnosprawny intelektualnie, ma zdolność podejmowania decyzji oraz zdolność oceniania sytuacji. Psychologowie nie wypracowali także adekwatnych narzędzi diagnostycznych w omawianym zakresie, takich metod, by można było postawić pełną i odpowiedzialną diagnozę. Oczekujemy więc możliwości takiego przeformułowania zakresu badania psychologicznego, by odpowiadał on aktualnej wiedzy psychologicznej i możliwościom diagnostycznym. Wyrażamy gotowość współpracy merytorycznej w formułowaniu zakresu badań.
  2. § 5 odnosi się do zaświadczeń wydawanych badanemu przez psychologa. W ust. 2 określono, że kandydatowi wydaje się zaświadczenie wraz z wynikami badań. Badanie psychologiczne kończy się diagnozą wybranych obszarów, diagnoza ta jest wynikiem badania. W taki sposób powinno to być zapisane w tekście rozporządzenia, ponieważ żadnych wyników surowych ani materiałów źródłowych ( kwestionariusze, testy notatki z wywiadu i obserwacji ) nie udostępnia się laikom. Materiały te są objęte tajemnicą zawodową zagwarantowaną w ustawie o zawodzie psychologa i samorządzie zawodowym psychologów ( Dz. U. z 2001 Nr 763 poz. 763 z póz. zm.) Znaczenie poszczególnych badań testowych może być interpretowane tylko w kontekście całości materiału diagnostycznego oraz teorii psychologicznej związanej z daną metodą. W ust. 3 § 5 błędnie zapisano, że w dokumentacji psychologicznej pozostają kopie wyników badań. Ponownie zaznaczamy, że jedynym wynikiem badania, który psycholog powinien przekazać badanemu jest całościowa opinia charakteryzujące jego funkcjonowanie w omawianych zakresach. Do takiej opinii każdy badany ma pełne prawo. Należy więc zapisać, iż w dokumentacji psychologicznej gromadzi się materiały źródłowe ( protokoły testowe, kwestionariusze oraz notatki psychologa), które są całkowicie poufne oraz kopię zaświadczenia i opinii psychologicznej wydanych badanemu.
  3. §8 ust. 1 określa, iż psychologiem uprawnionym do wykonywania badań sędziów jest psycholog przeszkolony i przygotowany do badań osób starających się o pozwolenie na broń. Jest to całkowite nieporozumienie. Celem badań psychologicznych osoby starającej się o zezwolenie na posiadanie broni jest wyłącznie zapewnienie bezpieczeństwa jej i innych ludziom. Jest oczywiste, że psychologowie przeszkoleni do takich badań nie uzyskują automatycznie kompetencji do badania sędziów zwłaszcza, przy tak nieokreślonym zakresie tych badań. W tym samym ustępie wskazuje się, na obligatoryjne posiadanie przez psychologa prawa wykonywania zawodu. Zapis ten czyni rozporządzenie niewykonalnym, ponieważ nie ma w Polsce psychologów spełniających ten wymóg, co wynika z braku samorządu zawodowego psychologów i 8 - letniej zwłoce z pełnym wdrożeniem ustawy o zawodzie psychologa i samorządzie zawodowym psychologów ( Dz. U. z 2001 Nr 763 poz. 763 z póz. zm.) Za realizację tej ustawy odpowiedzialny jest minister właściwy do spraw pracy.
  4. W omawianym projekcie rozporządzenia nie zawarto w ogóle procedury odwoławczej. Czy oznacza to, że zaświadczenie psychologiczne nie ma żadnej mocy prawnej, a badany nie ma możliwości odwołać się do ponownego badania?

Szanowny Panie Ministrze,

 

       Przekazując te uwagi wyrażam głębokie zaniepokojenie faktem, że mimo protestów i uwag Polskiego Towarzystwa Psychologicznego od 12 lat obowiązuje dalece niedopracowany akt wykonawczy. Obecnie przedłożony Projekt zawiera w sobie te wszystkie błędne rozwiązania , na które zwracaliśmy uwagę poprzednio. Szkodliwe zapisy Rozporządzenia uniemożliwiają postawienie diagnozy psychologicznej w sposób odpowiedzialny jednocześnie narażają osoby badane( sędziów) na niepotrzebny stres związany z badaniem, którego wartość diagnostyczna jest niewiadoma, a często wątpliwa ze względu na brak merytorycznych kryteriów.

       Ponawiam gotowość merytorycznej współpracy Towarzystwa przy określeniu celu badania psychologicznego kandydatów do zawodu sędziego( określenie zakresu badania) oraz wskazania koniecznych umiejętności i kompetencji diagnosty.

Z wyrazami szacunku

 

Dr Małgorzata Toeplitz-Winiewska

Przewodnicząca

Polskiego Towarzystwa Psychologicznego

Apel Polskiego Towarzystwa Psychologicznego do Prezydenta RP

Polskie Towarzystwo Psychologiczne apeluje do Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego o niepodpisywanie Ustawy z 23 października 2013 roku o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzającymi zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób i skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem o konstytucyjność proponowanych w ustawie rozwiązań.

Apel nasz jest odpowiedzią na poniższej zamieszczony tekst prof. n. med. dr hab. Józefa Krzysztofa Gierowskiego, Kierownika Katedry Psychiatrii Uniwersytetu Jagiellońskiego Collegium Medicum, który apelując do naszego środowiska wskazał argumenty uzasadniające zwrócenie się do Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Tekst ukaże się w Psychiatrii Polskiej.

Przyjęte ułomne prawo niesie za sobą określone negatywne konsekwencje dla opieki psychiatrycznej i psychologicznej, działalności diagnostycznej, terapeutycznej i opiniodawczej. Ustawa powstawała przy jednoznacznym sprzeciwie i braku akceptacji nie tylko instytucji psychiatrycznych, Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, Specjalisty Krajowego ds. Psychiatrii, Samorządu Lekarskiego, lecz także Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Komitetu Helsińskiego oraz wielu innych instytucji i osób, w tym także wybitnych prawników. Mamy do czynienia z paradoksalną sytuacją, w której głos tych, którzy są specjalistami od diagnozy i terapii, jest lekceważony, dezawuowany i pomijany, decydują natomiast ci, których wiedza medyczna i terapeutyczna jest znikoma, fragmentaryczna, najczęściej mało aktualna.

 

Kraków, dnia 25 listopada 2013 roku

Poniższy tekst jest apelem skierowanym do środowiska psychologów i psychiatrów zawierającym argumentację uzasadniającą zwrócenie się do Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego o niepodpisywanie ustawy i skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego. Tekst ukaże się w Psychiatrii Polskiej.

Apel w związku z uchwaleniem przez Parlament RP Ustawy z dnia 23 października 2013 roku o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzającymi zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób oraz wynikającymi z niej dla opieki psychiatrycznej implikacjami organizacyjnymi, diagnostycznymi, terapeutycznymi i opiniodawczymi.

Szanowni Państwo, Drogie Koleżanki i Koledzy,

       Zwracam się do Was z gorącym apelem, aby w sytuacji, kiedy to uchwalona została Ustawa o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzającymi zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób raz jeszcze rozważyć reakcję naszego środowiska na sytuację, w której znajdzie się cała zinstytucjonalizowana psychiatria, a także nasi beneficjenci, a więc pacjenci, gdy przepisy ustawy nabiorą mocy prawnej. Trudno nie przypomnieć, iż ustawa ta powstawała przy jednoznacznym sprzeciwie i braku akceptacji nie tylko instytucji psychiatrycznych, Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, Specjalisty Krajowego ds. Psychiatrii, Samorządu Lekarskiego, lecz także Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Komitetu Helsińskiego oraz wielu innych instytucji i osób, w tym także wybitnych prawników. Mamy do czynienia z paradoksalną sytuacją, w której głos tych, którzy są specjalistami od diagnozy i terapii, jest lekceważony, dezawuowany i pomijany, decydują natomiast ci, których wiedza medyczna i terapeutyczna jest znikoma, fragmentaryczna, najczęściej mało aktualna.

       Trzeba pamiętać, iż obowiązująca w Polsce Ustawa o ochronie zdrowia psychicznego jest aktem prawnym cieszącym się na świecie powszechnym uznaniem, głównie z uwagi na swój kompleksowy charakter, spójność i konsekwencję przyjętych rozwiązań, jasne określenie praw przysługujących leczonym, eksponowanie nie tylko szczegółowych problemów związanych ze stosowaniem przymusu w psychiatrii, lecz przede wszystkim upodmiotowieniem osób przeżywających różnorodne kryzysy psychiczne. Ustawa traktuje zdrowie psychiczne jako szczególnie cenną wartość społeczną i skutecznie jej strzeże. Od trzech lat obowiązuje w naszym kraju wprowadzony rozporządzeniem Rady Ministrów Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego. Konkretyzuje on cele Ustawy o ochronie zdrowia psychicznego, nadaje im jasno określone formy, możliwe do praktycznej realizacji, obliguje liczne pozamedyczne instytucje do aktywnego udziału w realizacji wspomnianych celów. Jest aktem prawnym starannie, perfekcyjnie i kompleksowo sformułowanym. Problem jednak w tym, iż pozostaje on niezrealizowaną deklaracją, co usprawiedliwiać ma trudna sytuacja finansowa państwa.

       Jak jednak mają poczuć się nasi pacjenci, gdy dowiadują się, iż władze mają zamiar wydać w najbliższym czasie kilkadziesiąt milionów złotych na przedsięwzięcie, którego terapeutyczny cel jest wątpliwy i budzi jednoznaczny sprzeciw środowiska fachowców. Myślę, iż zarówno my, pracownicy różnorodnych instytucji psychiatrycznych, jak i nasi pacjenci (a jest ich kilka milionów), którym konstytucja gwarantuje godne, bezpłatne, kompleksowe i nowoczesne leczenie, winni rozważać podczas dokonywania wyborów politycznych, stosunek ewentualnych kandydatów na stanowiska do powyższej problematyki oraz to, jak dotychczas wywiązywali się z wyborczych obietnic odnoszących się do omawianych kwestii. Jak trudno jest w codziennej praktyce realizować idee Narodowego Programu Ochrony Zdrowia świadczy dobitnie krakowski przypadek firmy społecznej Laboratorium Cogito z „Zielonego Dołu”, który ilustruje brak zrozumienia przez politycznych decydentów fundamentalnych zasad Programu.

       Przechodząc do istoty aktualnego konfliktu toczącego się pomiędzy politykami, prawnikami a środowiskiem psychiatrycznym, warto przypomnieć, iż szeroko rozumiana psychiatria ma leczyć, wspierać i pomagać, kształtować pozytywne postawy wobec osób chorych i zaburzonych psychicznie, zapobiegać stygmatyzacji i wykluczeniu społecznemu, nie zaś zastępować wymiar sprawiedliwości w realizowaniu jego podstawowych celów i zadań, zabezpieczających porządek prawny, w tym także poprzez izolację społecznie niebezpiecznych jednostek.

       Przeżywany w naszym kraju konflikt ma swoją historię i genezę w obowiązujących regulacjach prawa karnego, jego dalekich od doskonałości rozwiązaniach, nie zaś w niechętnym korzystaniu przez psychiatrów z naukowego i diagnostycznego dorobku psychiatrii i jej terapeutycznych możliwości w stosunku do tych zaburzonych osób, które naruszają porządek prawny. Być może warto nieco szerzej przypomnieć historię owych rozwiązań, ich systemowych słabości, nieuwzględnienia wieloletnich doświadczeń kilku krajów europejskich. Problem, który chcę niżej omówić odnosi się do kwestii stosowania w naszym systemie prawa karnego środków leczniczo-zabezpieczających wobec sprawców działających w stanie znacznie ograniczonej poczytalności. Przypomnieć trzeba, że art. 95 KK stwarza możliwość, aby osoby, które popełniły przestępstwo w stanie ograniczonej poczytalności określonej w art. 31 § 2 KK mogły, na podstawie dość swobodnej decyzji sądu, odbywać karę w zakładzie karnym, w którym stosuje się szczególne środki leczniczo-rehabilitacyjne. Oznacza to w praktyce odbywanie kary w systemie terapeutycznym. System ten stworzono jednak nie tylko z myślą o sprawcach działających w stanie ograniczonej poczytalności, lecz także biorąc pod uwagę potrzeby wszystkich tych osadzonych, którzy ujawniają różnorodne niepsychotyczne zaburzenia psychiczne, takie jak upośledzenia umysłowe, zaburzenia preferencji seksualnych, uzależnienia od alkoholu lub innych środków odurzających lub psychotropowych czy też niepełnosprawność fizyczną (art. 96 KKW). Oddziały te stanowią istotny element systemu środków zabezpieczających, zastąpiły bowiem instytucję ujętą w art. 100 KK z 1969 r., tj. internację w szpitalu psychiatrycznym sprawcy działającego w stanie znacznie ograniczonej poczytalności, gdy stwarzał on poważne niebezpieczeństwo dla porządku prawnego.

       Trzeba przypomnieć, iż efektywność powyższego środka była znikoma, głównie z uwagi na fakt, że dotyczył on stosunkowo trudnej do leczenia grupy sprawców, ujawniających z zasady poważne zaburzenia osobowości, mało zmotywowanych do aktywnego uczestniczenia w terapii. Brak było też sprofilowanych oddziałów szpitalnych rozwijających modele terapeutyczne, uwzględniające psychopatologiczną specyfikę wybranych grup pacjentów (np. sprawców przestępstw seksualnych ujawniających zaburzenia preferencji seksualnej, czy też skłonnych do zachowań przemocowych). W kodeksie karnym z 1997 r. zrezygnowano z tego środka na rzecz odbywania kary w warunkach terapeutycznych. To rozwiązanie (art. 95 KK), nie może nie budzić wątpliwości i kontrowersji. Na tle standardów europejskich jawi się jako zbyt proste, w niewystarczający sposób wychodzące naprzeciw potrzebom wielu zaburzonych psychicznie sprawców, ujawniających na przykład poważne nieprawidłowości osobowości czy też zaburzenia preferencji seksualnych. Część z tych sprawców można i należy poddać stosownej terapii, tak się jednak przez dłuższy czas nie działo, nie sprzyjały bowiem temu rozwiązania ujęte w art. 95 KK.

       Problem dostrzeżono kilka lat temu, usiłując poszerzyć zakres art. 95 KK o możliwość objęcia leczeniem sprawców niektórych przestępstw seksualnych. Nieudolny i nieprofesjonalny sposób, w jaki przeprowadzono wspomnianą nowelizację, w tym zwłaszcza brak merytorycznej dyskusji ze specjalistami w zakresie leczenia zaburzeń seksualnych i osobowości był główną przyczyną braku bardziej widocznych sukcesów. Współczesna medycyna podejmuje swoje zadania kierując się dowodami empirycznymi i naukowymi przesłankami, trudno więc pomijać ją w dyskusji nad nowymi rozwiązaniami dotyczącymi w swej istocie kwestii leczniczych. Zagadnienia te zdają się dziś rozumieć także przedstawiciele penitencjarystyki, odwołujący się coraz częściej w swojej praktyce do naukowych dowodów. Szkoda więc, iż w aktualnej dyskusji nad poszerzeniem polskiego modelu środków leczniczo-zabezpieczających nie słucha się tych, którzy leczą i mają w tym doświadczenie – lekarzy, psychologów klinicznych, seksuologów i psychoterapeutów. Jedno jest pewne, środki zabezpieczające, w modelu jaki przyjęto w naszym kraju, muszą też uwzględniać swój leczniczy aspekt, a nie mogą jedynie ograniczać się do izolowania niebezpiecznych grup sprawców w instytucjach leczniczych. Jest to bowiem sprzeczne z fundamentalnymi zasadami państwa prawa oraz regułami współczesnej terapii.

       Patrząc na cały problem bardziej historycznie warto raz jeszcze odnieść się do formuły art. 95 KK, gdzie brak jest jakichkolwiek dodatkowych kryteriów uzasadniających potrzebę stosowania środka (np. niebezpieczeństwa czy zagrożenia, jakie stanowi sprawca dla porządku prawnego). Paradoksalnie ogranicza to praktyczną możliwość realizowania roli zabezpieczającej, jaką środek miałby pełnić, nie ma bowiem możliwości stosowania go tak długo, jak długo sprawca stwarza zagrożenie dla innych czy porządku prawnego. Brak także podstaw do uzasadnienia szerszego nadzoru nad sprawcą i jego kontroli po odbyciu kary, czy też potraktowania środka wyłącznie jako instytucji izolacyjnej (zabezpieczającej).

       Warto przypomnieć, iż instytucja nieleczniczych środków zabezpieczających istniała w kodeksie karnym z 1932 roku. Dziś być może byłaby niekonstytucyjna. Jako niekonstytucyjne zdają się jednak jawić także te propozycje ustawodawcze, które usiłują wykorzystać psychiatrię (także aktualnie, tzn. po niedawno odbytej ostrej dyskusji) nie poprzez zmianę fundamentalnych przepisów ustawy o ochronie zdrowia psychicznego odnoszących do zasad przymusowej hospitalizacji, lecz poprzez stworzenie nowej, niezależnej, lecz faktycznie komplementarnej w stosunku do Ustawy psychiatrycznej regulacji. W istocie będzie ona służyć do celów izolacyjnych, poprzez tworzenie fikcyjnych, naukowo nieuzasadnionych oddziałów zajmujących się przymusowym leczeniem niedorozwojów umysłowych, zaburzeń osobowości i preferencji seksualnych u niektórych niebezpiecznych osób opuszczających instytucje penitencjarne z uwagi na upłynięcie czasu odbywania kary pozbawienia wolności.

       Środowisko psychiatryczne jasno i jednogłośnie formułuje swoje stanowisko w fundamentalnej sprawie - przymusowa hospitalizacja możliwa jest wyłącznie na zasadach określonych w ustawie psychiatrycznej, tj. w przypadku stwierdzenia choroby psychicznej, a także dodatkowych warunków, różnych w zależności od nagłego czy wnioskowego trybu postępowania. Procedury zawarte w nowej ustawie to w dalszym ciągu wyłącznie prawne rozwiązanie polegające na instrumentalnym traktowaniu psychiatrii, jej pacjentów i pracowników, a także nonszalancki i arogancki stosunek do problematyki ochrony zdrowia psychicznego i tych, którzy z niej korzystają. Jeżeli jest tak, że w imię realizacji zasady dotyczącej niemożności działania prawa wstecz (nikt nie podważa tej zasady), za jedyne zabezpieczające społeczeństwo działanie uznaje się próbę dekonstrukcji bardzo ważnego, wewnętrznie spójnego i kompleksowego aktu prawnego, jakim jest Ustawa o ochronie zdrowia psychicznego, to musi to budzić jednoznaczny sprzeciw. Takie rozwiązanie jest w moim przekonaniu niekonstytucyjne, narusza też fundamentalne prawa i wolności człowieka. Potwierdza to szereg prawniczych autorytetów.

       Nie ukrywam, iż bardzo osobiście traktuję zaistniały spór i kontrowersje, jakie budzą proponowane rozwiązania. Chodzi nie tylko o to, że z wykształcenia jestem doktorem praw, doktorem habilitowanych nauk humanistycznych w zakresie psychologii oraz profesorem nauk medycznych, co w dosyć oczywisty sposób upoważnia mnie do zabrania głosu, lecz o to, iż większość mojej zawodowej aktywności, zarówno w jej naukowym, jak i praktycznym wymiarze, poświęciłem poszukiwaniom i działaniom zmierzającym do tego, aby na styku dwóch wielkich obszarów nauki i społecznej praktyki poszukiwać rozwiązań kompromisowych, komplementarnych, przezwyciężających nieuniknione konflikty pomiędzy prawem, psychiatrią i psychologią. To, co się dzieje dalekie jest od sukcesu i martwi mnie przede wszystkim ze względu na swoje społeczno-polityczne konsekwencje, jakie zapowiada i generuje. Nie przekonują mnie nawet wypowiedzi wybitnego autorytetu prawa karnego, usiłującego usprawiedliwić proponowane rozwiązania odwoływaniem się do konstrukcji „stanu wyższej konieczności”. Wydaje mi się, iż „stan wyższej konieczności” to specyficzna sytuacja w toczącym się procesie karnym, kiedy to rozważa się działanie i motywy konkretnego sprawcy naruszającego porządek prawny. W przypadku uznania występowania wspomnianego stanu można odstąpić od przypisania sprawcy winy. Używanie omawianego konstruktu w stosunku do kolizji dotyczących różnych rozwiązań ustawowych czy też sprzeczności pomiędzy różnymi chronionymi prawnie wartościami społecznymi nie powinno mieć miejsca, narusza bowiem nie tylko konsekwencję i porządek prawny, lecz także prawa człowieka i obywatela, wskazując na niekonstytucjonalność całego przedsięwzięcia. A jeśli nawet odwoływać się do „stanu wyższej konieczności” to dlaczego nie uznać, iż można wyjątkowo podejmować różne zabezpieczające przed sprawcą czynności operacyjne czy też stworzyć szerszy system nadzoru. W moim przekonaniu problem, o którym piszę, to problem prawa karnego i niedoskonałości jego rozwiązań, na dodatek dotyczący stosunkowo mało licznej grupy sprawców.

       Najwyższy czas na szerszą reformę polskiego prawa karnego. Krytykowana przeze mnie ustawa mówi o osobach z zaburzeniami psychicznymi stwarzających różnego rodzaju zagrożenia dla innych. Formułowanie sądów prognostycznych, a o to chodzi we wspomnianym zagrożeniu, jest jednym z najtrudniejszych problemów diagnostyczno-prognostycznych, wciąż niedopracowanym metodologicznie. Na pewno nie można go powierzać niespecjalistom. To nadzwyczaj złożona kwestia, wielowymiarowa i nie leżąca wyłącznie w zakresie kompetencji lekarzy psychiatrów. Z licznych naukowych opracowań jasno wynika, iż trudno o mniej trafne sądy niż oceny prognostyczne, zwłaszcza, gdy wychodzą one poza problematykę medyczną. Zawarte w ustawie propozycje to czysta medykalizacja życia społecznego, nieuzasadniona naukowo, uproszczona, lecz niestety nośna medialnie, społecznie i polityczne. Pojawia się wiele ważnych pytań do prawników i polityków. A dlaczegóż to kilka lat temu, gdy zakład karny opuszczał, po odbyciu wieloletniej kary pozbawienia wolności, słynny „wampir z Baranowa”, a media, w tym przede wszystkim TVN, nagłośniły szeroko tę sprawę, nikt z decydentów nie potraktował tego wydarzenia jako ważnego, wymagającego rozwiązania problemu prawnego, świadczącego o niedoskonałości obowiązujących regulacji karnych. Na szczęście nic złego się nie wydarzyło. Jak najdalszy jestem jednak od bagatelizowania całej sprawy i zagrożenia, jakie stwarzać mogą podobne osoby. Jako biegły w sprawie „wampira z Bytowa” wiem, iż z uwagi na zaburzenia, jakie manifestuje, lekkie upośledzenie umysłowe, organiczne uszkodzenia OUN i głębokie zaburzenia preferencji seksualnych jest on i będzie człowiekiem niebezpiecznym. Wiem też jednak, iż z klinicznego, leczniczego punktu widzenia umieszczanie go w instytucji terapeutycznej to nieporozumienie, brak bowiem jakichkolwiek szans na poprawę jego stanu zdrowia psychicznego1.

1 We wspomnianym przypadku sąd zezwolił na ujawnienie danych personalnych sprawcy a także podstawowych tez opinii sądowej niezbędnych do uzasadnienia wyroku. Sam skazany wielokrotnie udzielał informacji mediom na swój temat czerpiąc z tego korzyści finansowe. Nie zachodzą więc przesłanki ujawnienia przez autora niniejszego opracowania tajemnicy zawodowej.

       Nie mogę też zaakceptować stanowiska jednego z profesorów prawa karnego, mówiącego, że w całej tej sprawie będziemy mieć do czynienia z taką „terapią w cudzysłowie”. Nie wolno tak instrumentalnie traktować instytucji psychiatrycznych, jej pacjentów i pracowników. Byłbym też ostrożny w poważnym traktowaniu tak chętnie używanych analogii do rozwiązań czy też instytucji obowiązujących w innych krajach europejskich, w tym zwłaszcza w Niemczech. Problem Niemców to przede wszystkim kwestia niemedycznych środków zabezpieczających, nieznanych w naszym systemie prawa karnego. Pragnę też dodać, iż jestem w stałych i bliskich kontaktach z psychiatrami niemieckimi, którzy, skłonni są w każdej chwili nasze protesty poprzeć szerzej na forum europejskim. Żałuję, że rozważając i dyskutując nowe rozwiązania nie opieramy się na najlepszych na świecie wzorach i doświadczeniach holenderskich. Holendrzy mają największe tradycje, najbogatsze i najdłuższe doświadczenia i umiejętności w godzeniu racji prawnych i psychiatrycznych, od wielu dekad skutecznie rozwijając systemy i modele terapeutyczne uwzględniające specyfikę i problemy tych ludzi, którzy w związku ze swoimi zaburzeniami psychicznymi są bardziej niż inni gotowi do naruszania porządku prawnego.

       Styk prawa i psychiatrii to szczególnie delikatna materia. Historia zna wiele przykładów na wykorzystywanie instytucji psychiatrycznych do realizowania celów politycznych. Doskonałym przykładem jest systemowe nadużywanie instytucji psychiatrycznych do realizacji celów politycznych w byłym Związku Radzieckim. Nie aż tak odległe historycznie są czasy, gdy pomiędzy instytucjami penitencjarnym (więzieniami) a miejscami pobytu osób chorych psychicznie (szpitalami) nie było faktycznie żadnej różnicy, były po prostu tożsame.

       Chciałbym w tym miejscu gorąco zaapelować do głowy naszego państwa, Pana Prezydenta Bronisława Komorowskiego o to, aby przed podpisaniem ustawy zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem o konstytucyjność proponowanych w ustawie rozwiązań. Jest bowiem zbyt wiele niewyjaśnionych wątpliwości co do zgodności proponowanych w ustawie rozwiązań z systemem polskiego prawa.

       Jestem też przekonany, iż w przypadku wejścia w życie ustawy nie uniknie się sytuacji, w której podlegający jej procedurom człowiek, zwróci się o pomoc i interwencję do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Z oczywistych względów jest to jednak kwestia lat, a nie miesięcy.

       Na zakończenie chciałbym zaapelować do moich Koleżanek i Kolegów, biegłych psychiatrów, psychologów i seksuologów, aby rozważyli, czy w sytuacji, gdy wymiar sprawiedliwości usiłował będzie powołać ich w charakterze biegłych, nie będzie miał miejsca konflikt sumienia pomiędzy obowiązującymi ich zasadami etycznymi i deontologicznymi a uczestnictwem w opisanych w ustawie procedurach powoływania biegłych i realizowaniem przez nich opiniodawczych zadań i czynności. Osobiście uporałem się już z tym konfliktem, uważam bowiem, iż zasady deontologiczne odnoszące się do wykonywania przeze mnie zawodu zaufania publicznego uniemożliwiają mi realizowanie takich opiniodawczych zadań, jakie formułuje krytykowana ustawa.

Kierownik Katedry Psychiatrii Uniwersytetu Jagiellońskiego Collegium Medicum
Prof. n. med. dr. hab. Józef Krzysztof Gierowski